Współcześnie, ludzie szukają uzdrowienia i oświecenia na wiele sposobów, czasem sięgając po tzw. medycynki.
Mam tu na myśli rośliny mocy, ayhauaskę, pejotl, sanpedro, grzyby również. Całe lata temu z niektórymi miałam kontakt, i wiem do jakiego miejsca jest w stanie doprowadzić przewodnik w postaci psychodelika. I jest pewna granica, której się już nie przeskoczy. Jako istoty o ludzkich ciałach nasza budowa energetyczna i wielowymiarowość istnienia, są dużo szersze niż te roślinne. Oczywiście roślina jest w stanie otworzyć świadomość człowieka na wielo-wymiar, i na pochowane cząstki siebie, ale to wszystko. Dalszą pracę nad integracją i tak trzeba zrobić samemu. Mało tego wgląd następuje po wprowadzeniu do ciała substancji z zewnątrz, więc nawet jeśli ktoś doświadcza błogiej realizacji w trakcie ceremonii, nie utrzyma go zbyt długo bez kontaktu z czymś co indukuje z zewnątrz.
Nasze ciała są wyjątkowe, są w stanie produkować określone substancje, hormony, własne DMT, jeśli sami osiągniemy odpowiedni stan świadomości i utrzymamy go w ciele dość długo. Wówczas nie potrzeba nic z zewnątrz.
Minęło niespełna 10 lat od moich przygód z ayhauską. A od kilku lat marzyłam, by jechać na odosobnienie, tylko ja i natura, las albo jaskinia, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Dopiero w tym roku spełniłam to marzenie, wyjechałam na vision quest. I jest to moim zdaniem najpotężniejsza i najczystsza medycyna z jaką można wejść w kontakt.
Twoim przewodnikiem jesteś sobie sam, a uzdrowicielem jest potężna Natura, która otacza Cię z każdej strony. Przez 4 doby śpisz w małym kręgu w lesie, sam bez jedzenia, telefonów i innych wygódek, pod gołym niebem, bez ścian. Zewsząd otacza Cię pulsujące życie! Zwierzęta, które chcą cię poznać, ptaki, owady, rośliny, słońce, wiatr, deszcz. Wszystkie żywioły są przy Tobie obecne.
Jesteś sam ze sobą i całym pulsem istnienia, wokół Ciebie. Przestrzeń bezruchu, braku działania wywołuje z wewnątrz wszystko to co było przykryte płaszczem wszystkich twoich nawykowych czynności. Mycie zębów, prysznic, przemieszczanie się w ograniczonej ścianami przestrzeni, w totalną nicość bezczynności, otoczonej jednak życiem, które tętni wokół. Wszystko pulsuje i jest w ruchu, dźwięczy, szeleści, gra pieśń, która dociera do każdej komórki Twojego ciała, i zaczyna przywracać mu jego naturalne częstotliwości. To rozpoczyna proces czyszczenia, wypływania na powierzchnię mentalną, emocjonalną i fizyczną, wibracji które nie rezonują z esencją życia.
Ujawniają się schematy mentalne skryte pod peleryną ciagłego działania i fizyczno-oralnego uzależnienia od świata zewnętrznego. I o ile już od kilku lat żyje w wewnętrznej ciszy i wydawało mi się, że mam czysty umysł, okazało się że w bezruchu i bezsilności ciała fizycznego, w bezkresie lasu ujawnił się mój eguś i sterta bzdurnych myśli, obrazów, które w większości nie są moje, a przyjęte z treści, które gdzieś przemknęły mi przed oczami na youtube, czy z filmów, książek, zasłyszane od innych ludzi, etc. Pomimo mojej pełnej uważności w sobie, pewne schematy były ukryte pod moim działaniem i byciem w ruchu. Dopiero niedziałanie, bezruch, bezsilność fizyczna ujawniły je.
Poddanie się całkowite swojemu ciału i pulsowi życia wokół mnie, spowodowało fizyczne oczyszczanie się mojego ciała, mentalne czyszczenie z obrazów, a także uruchomiło we mnie moje zmysły nad wyraz mocno.
Wywąchałam nadchodzący deszcz moim nosem, pomimo tego że było błękitne niebo. Widziałam z otwartymi oczami aurę drzew i swoją własną. Słyszałam pieśni z innych wymiarów jeszcze przez tydzień po tym odosobnieniu. Las nocą odsłonił nowe oblicze Ciemności , która nie jest ciemna. Magiczne świetliki, które budziły mnie w nocy roświetlając las , dźwięki, ptaków i zwierząt , które żyją nocą pokazały mi niezwykłe piękno rozgrywające się w osłoniętym Nocą Lesie. Przeżycie intensywnej burzy w środku lasu na hamaku spowodowało iż ujrzałam jak wiele nam odebrano strasząc żywiołami. Oszem było intensywnie, ale przeżycie tej intensywności pokazało mi że chowając się w 4 ścianach , przed żywiołami ograniczamy bardzo mocno swoje doświadczenie na Ziemi. Bycie w przestrzeni która nie ma ograniczeń w formie ścian, a tylko pulsujące życie doświadczone w pozornej samotności otwiera nas na pełne doświadczenie Nas samych jak Nieograniczonej Niczym Kreacji, która nas otacza. Mogłabym jeszcze długo wymieniać korzyści płynące z doświadczenia vison questu, lecz tego po prostu trzeba doświadczyć samemu.
Moją podróż odbyłam w zeszłym toku z Karo i Mieszko. To wspaniali ludzie, z otwartymi sercami, żyjący w prawdzie i tworzą wspaniałą przestrzeń dla osób, które porywają się na to doświadczenie. Mało tego przez większość roku żyją w tipi wraz ze swoją córeczką, żyją wiec bardzo blisko Ziemi, i są bardzo mocno ugruntowani doświadczeniem własnym w tym czym dzielą się z innymi.
Jeśli masz ochotę na taką podróż odwiedź ich stronę www.byciewlesie.pl